Najnowsze wpisy, strona 1


mar 28 2004 ona ..
Komentarze: 1

hipokryzja dziś podala mi rękę i wręcz przyjaźnie skiwnęla glową
powiedzialam jej "cześć" bo wydawala mi się jedyna naturalna w otoczeniu
przystalam na jej warunki i uśmiechem odwzajemnilam jej pogodę ducha
i uslyszalam że jej równych nie spotkam
jest naj, jest wszech, jest tu, tam, teraz i zawsze, byla i będzie
spojrzenie miala czyste
pelne zaufania
delikatnie pozwalala powiekom opadać na oczy
zalotką podkręcila swoje dlugie rzęsy
umalowala usta
przypudrowala nosek
kupila wino i dala znak gotowości do degustacji
pilam z jej ust
upilam oczy
zmylilam slowa
ucieklam od myśli
wznioslam toast
wypilyśmy za szczęście
szczerość
i to co zakurzyly dni
przytulila mnie, ucalowala w czolo, odprowadzila do domu
pomachala na pożegnanie
zamknela drzwi mieszkania

 

diva : :
mar 13 2004 bo czasem mi źle ..
Komentarze: 2

 z "ponurnika klapouchego":

".. Pamiętaj: Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?

Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale.

Nie tłumacz się z dobrego kawału, bo był do przewidzenia.

Bo Wypadek to dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy.

Jest dostatecznie smutno, jeżeli samemu jest się nieszczęśliwym, ale jest jeszcze smutniej, kiedy wszyscy inni twierdza, że też są nieszczęśliwi.

Nie wszyscy mogą i któryś z nas też nie może. I w tym cała rzecz.

 Jeżeli sądzisz, ze wytwarzany w błocie wyglądasz jak mała ciemna chmurka, mylisz się. Wyglądasz tak jak ty, tylko brudniejszy.

Oni zamiast Mózgów maja tylko szary puch, który przez pomyłkę został wdmuchnięty w ich głowy. Oni po prostu nie myślą.

Można szukać Bieguna Północnego albo bawić się w "lata ptaszek po ulicy", albo łapać ptaszki w sidła - to zupełnie obojętne.

Jeśli chodzi o mnie, to nie znoszę tego całego mycia. Nowoczesna bzdura, i tyle.

Jeśli nie lubisz ostu, to nie lubisz tez znakomitego ostu, wiec go nie marnuj.

Nie dziw się jeżeli jutro spadnie porządny grad, rozszaleje się zamieć i licho wie co. To, że dziś jest ładnie, jeszcze nic nie znaczy. To jest zaledwie jakiś ślad pogody.

Jeżeli zaproszono cię na przyjęcie, to z pewnością przez nieporozumienie. Tylko żeby nie mieli do ciebie żalu, jeżeli będzie padał deszcz.

Jakieś sztuczki do pisania. Ołówki i cos tam jeszcze. Mocno przecenione. Bzdura. Nic ważnego.

Kiedy zawołasz do króliczej norki: "Hej, jest tam kto ?", a glos z wnętrza odpowie: "Nie !", to znaczy chyba, ze nie jesteś mile widziany.

Ale zresztą... czym są urodziny ? Dziś są, jutro ich nie ma. .."

 

 

 

diva : :
lut 11 2004 ***
Komentarze: 4

Każdą moją skopaną chwilkę tam ..., by posilić moja duszę - zlaknioną tego wszystkiego za czym tęsknię, a czego sama do końca sprecydować nie potrafię, karmię sms'em od Hildzi, który od dawien dawna do dziś figuruje w mojej komórce ...

>>Nie bój się chodzenia po morzu,

nieudanego życia,

dokladnej sumy,

niedokladnych danych,

milości nie dla ciebie,

czekania na nikogo ... <<

Życie jest tak zajebiście piękne ... i krótkie :-) 

 

mistrzostwa Hildy i pana Mietka Szcześniaka :-)

diva : :
lut 11 2004 dziadzieję ...
Komentarze: 4

Reszta zaprzęgu, wyjście, podanie ręki i cmoknięcia na przywitanie, śmiechy, uśmiechy, nawijki na bliżej nieokreślony temat, opowiastki pt "a bo mi się przytrafilo to", wspominki, sporadycznie jakieś zlote myśli i rozmowy o życiu.

Dziadzieję.

Patrzę, obserwuję, zerkam ukradkiem w lewo, czasem chybcikiem w prawo, wzdycham, siedzę i trwam. Nie jest mi źle w miejscu, w którym stoję, wlaśnie się znajduję. Wszystko jest i wszystko jest przyjęte. Powtarzam to, co powiedziane już zostalo, uśmiecham się na dźwięk czegoś nowego, zapalam się na to, czego nie rozumiem, co mnie mija, gdy ja udzielam się tam gdzieś indziej, nie tu, choć odpowiedzi nie dostaję. Ta audycja zostala nadana już wcześniej a powtórek organizatorzy nie przewidują. Cisza w eterze to chwilka przeznaczona na zalatwienie potrzeb fizjologicznych, zwilżenie ust napojem lub pogryzenie frytek.

Dziadzieję.

Izoluję swoje myśli, relacjonuję to, czego widzowie zdają się oczekiwać. Dotykam szkla, wiercę paznokciem w ubytkach już wcześniej powstalych, poprawiam wlosy na czole i przejeżdżam opuszkami palców pod rzęsami, coby w razie czego uniknąć kompromitacji rozmazanym tuszem. Wkońcu zima, pada śnieg, a ja maluję się niewodoodporną maskarą. Zerkam na buty i oceniam ich stan wyczyszczenia, poprawiam bluzkę, spodnie, czasem prostuję plecy, gdy uświadamiam sobie mojego garba, lub gdy garb innych mi o moim przypomina.

I dziadzieję.

Widzę twarze, które poznaję, które są mi bliskie, z którymi utożsamiam swoją osobę. Slyszę glosy, ale nie umiem oddzielić wyrazów jednych od drugich. Widzę ruch warg, ale już nie wiem czy teraz mówi on czy może ona. Wszyscy jak na dźwięk stoperów biorą kufle w ręce i pociągają lyczka browara za 4 zlote. Oblizują wargi i kwitują satysfakcję z wychylenia szkla uśmiechem.

Jestem, ale jakby obok. Uczestniczę w przyjęciu, czekam na deser, a wkońcu okazuje się, że to już po kolacji i lodów nie będzie. Ani placka z kawą. Ani nawet kisielu.

Coś jest do cholery nie tak!

Dziadzieję.

 I wy musicie mi to wybaczyć ... albo wykląć :]

diva : :
lut 10 2004 wstępnie ..
Komentarze: 6

O, w ogóle to mnie zaskoczylo, z czym wlasnie udalo mi się dojść do strzalu ...

1. Nie robi się L z kreseczka, przez co nie mogę napisać, że nie robi się L z kreseczką, tylko muszę to ująć wlasnie jako L z kreseczka :>

2. Postanowilam nic nie mieszac, bo się od razu zloszcze, że inni potrafią a ja nie i popadam w kompleksy, a w dobie niewychodzenia z domu to bardzo niewskazane, bo nikt mnie nie pocieszy, Pulpet jakoby go nie bylo, Irek zawsze ma dobre slowa z jeszcze milszym "no co - lapki marzną?", a Hildzia ma swój świat, w którym nie uznaje pederastów :>

3. Gadalam dziś z M. i stwierdzam, że moja "miętkość", nieasertywność i coś jeszcze na pewno, są tak przemożne, że już chyba nie poztsje mi nic innego jak iść na targ w czwartek i wymienić szare komórki, których i tak zresztą coraz mniej, więc jeśli sprzedawaliby na wage, to i taniej wyjdzie ...

No bo dalam się namówić na gotowanie ... kolacji ... Ale to jeszcze nie moment mojego pochówku. Ta chwila nastąpi teraz, zaraz, już, bo nic dodać nic ująć poza faktem, że to będzie w sobotę ... w tę sobotę ... tak, tak, tę, tę ...

Hildzia mnie wykolegowala z kolegą C. (ponoć, w co nie wierzę, ale dobrze, uśmiechnę się i przeknę goryczkę ... gorczycę? :>), Iras się ani nie odezwal jak pytalam (zasnąl? kolejny? brrr ...), a Pulpeta - no jakoby nie bylo.

Przecież ja nie umiem się opiekować chlopcami/mezczyznami*, w dodatku na pewno nie takimi co już nie kochają, już im się odwidzialo i już 2 dni później potrafili się "tak" bawić, ale i tak wszystko ode mnie zależy i tak troche tylko ode mnie i czy ja ...

No i ja ...

4. A L (z kreseczka) się nie odzywa, nie ma, wessalo go podziemie, pewnie zalożyl ten swój Kościól, który ma mu przynieść fundusze na browarek (no bo jak sie 8 pije na jeden wieczór ...) ... i pewnie jakąś księgę drukuje, co to nową Biblią będzie czy coś podobnego ...

Taa i tyle z tej tęsknoty, co to zapodawal przez swoje sms'y ... że mu brakuje, że tęskni ... Napisalam, że braki to ja mam w glowie, ale chyba się pomylilam - on ma w swojej większe.

5. Chyba nie mogę za nikim tęsknić ... mamusiu, śpisz już?? ... tatku?? ...

Ale ale - oto widzę slonko na horyzoncie, które uspokaja tę rozedrganą część mnie, która częściej dochodzi do glosu a nie za bardzo wie, czego chce ... Jutro się wykąpię ... w zasadzie już dziś ... Już tylko kilka godzin dzieli mnie od kąpieli ... Podniebienie swędzi, ale u boku takiej perspektywy jest "off" ...

Taa i tym optymistycznym akcentem kończymy ... a jutro pozapodajemy notki, które może uda mi się ocalić od zapomnienia ... Eh, Galczyński .. :)

Tup, tup, pa :*

 

* nieodpowiednie skreślić

 

diva : :